Clicky

BUTELKA JEFFERSONA CZ. 2



BUTELKA JEFFERSONA CZ.2

Dzieje butelek z inicjałami Jeffersona, kiedy już stały się sławne na cały świat nabrały rozpędu. Jak można się domyśleć, licytacja i jej finał wywołały ogromny rozgłos, zresztą w nie tylko w świecie wina. Oczywiście sama sprzedana butelka trafiła, i to na bardzo długo, do Księgi Rekordów Guinnessa.

Wszystkie znalezione w zamurowanej paryskiej piwnicy butelki zaczęła żyć swoim życiem. Kolekcjonerzy z całego świata o najbardziej przepastnych kieszeniach zaczęli polowanie na te prawdziwe perły i tylko sobie wiadomymi sposobami szukali możliwości ich zdobycia.

Więc pierwsza butelka wpadła w ręce Cristophera Forbesa. Jego Ojciec powiedział z przekąsem, że wolałby, aby to sam Jefferson wypił to wino, przez co zaoszczędziłby mu znacznego wydatku.

Po załatwieniu wszystkich formalności nowy właściciel  zawiózł butelkę na lotnisko, zaniósł do firmowego Jeta i umieścił na specjalnie przygotowanym miejscu. Po wylądowaniu w Nowym Jorku butelka z inicjałami prezydenta została przewieziona do Galerii Sztuki Forbesów przy Piątej Alei. Tam została umieszczona w specjalnie przygotowanej mocno podświetlonej gablocie ze szkła, aby zwiedzający mogli się jej przyglądać i widzieć wszystkie niuanse kolorów i kształtów oraz, co oczywiste widzieć wyraźnie wypełnienie, a więc wino.

Można sobie wyobrazić jakimi emocjami targani byli zwiedzający na ten widok. Oto butelka z winem, które zamierzał wypić sam Jefferson, ale nie wypił. Jakimś cudem butelka i wino przetrwały przeszło 200 lat i teraz właściciel galerii chwali się nią przed ciekawskimi.

PODŚWIETLONA GABLOTA TO ZA MAŁO…

Z czasem Forbesowie nabrał emocjonalnego stosunku do tej butelki. Czuli, że jest uduchowiona i że będzie jej lepiej wśród innych materialnych pamiątek po Jeffersonie. Postawili obok niej oryginalny stół prezydenta i osobiście pisane przez niego listy. Przypuszczali, że w ten sposób stworzą butelce lepszą, bardziej naturalną atmosferę.

Ale stało się coś, czego nikt nie przewidział, choć było nietrudne do przewidzenia. Mianowicie pod wpływem ciepła emanującego od świateł korek na tyle się wysuszył, że skurczył się i wpadł do środka butelki. Wino, do którego natychmiast dostało się powietrze szybko zamieniło się w ocet. Czar wina prysł, ale ocalała sama butelka.

Na Naszej stronie natomiast znajdziesz butelki pełne naturalnego, niestabilizowanego wina. Sprawdź sam:

 https://lubiewino.com/

Butelka Jeffersona cz.2 to dokończenie postu Butelka Jeffersona – przeczytaj wszystkie części!

 

Komentarze i pytania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


0